niedziela, 13 października 2013

Rozdział 2

Gdy się obudziłam byłam trochę zdezorientowana. Po chwili rozejrzałam się. Byłam w jakimś pokoju, był ...duży i ładny. 
Wystrój wskazywał na to że jest to pokój mężczyzny. Leżałam na łóżku.
Po chwili chciałam się podnieść.
- Spokojnie... Nie wstawaj. Lepiej będzie jak poleżysz jeszcze jakiś czas - usłyszałam czyjś głos.
Spojrzałam w kierunku z którego dochodził głos i należał on do... James'a.
 - Jak ja się tu znalazłam ? - zapytałam 
- Gdy zasnęłaś w lesie zająłem się twoją raną. Minie Tydzień zanim się zagoi. Kiedy skończyłem razem z Kendall'em przenieśliśmy cię do domu w którym mieszkam razem z przyjaciółmi - wyjaśnił mi James. - Lepiej by było gdybyś ten tydzień nie będziesz biegać...W ogóle najlepiej by było gdybyś nie ruszała się z łóżka - dodał po chwili. Ja dotknełam rany.
Dotyk bolał....Nawet bardzo bolał, aż syknełam z bólu.
- Nie dotykaj...Wtedy zagoi się szybciej a ty oszczędzisz sobie bólu - powiedział 
- Nie chcę być kłopotem dla ciebie i twoich przyjaciół...Lepiej będzie jak już pójdę  - powiedziałam 
- Lepiej będzie jak mnie posłuchasz i chociaż ten tydzień zapomnisz o chodzeniu gdziekolwiek - powiedział - No chyba że do toalety - dodał po chwili.
- Ale... - chciałam zaprotestować, James jednak mi przerał
- Żadnego "Ale" Leż w tym łóżku chyba że chcesz mieć amputowaną prawą nogę - uniósł się a jego oczy z ludzkich stały się kocie
- Nie będziesz mi mówić co mam robić !!!  - krzyknęłam tak samo jak i moje teraz.
- Zaraz jako to...amputować ??? - zapytałam przestraszona.
- Normalnie...Trzeba będzie amputować twoją prawą nogę...No chyba że zostaniesz ten tydzień w łóżku i nie będziesz chodziła. Przez cały tydzień - powtórzył mój rozmówca, a ja postanowiłam mu uledz.
- Dobrze...zostanę tu tydzień...Ale od razu gdy będę mogła chodzić wynoszę się stąd - oznajmiłam.
- Rób co chcesz - odpowiedział wzruszając ramionami po czym wyszedł.


<< Oczami James'a >>
 Tak na prawdę to nie było mi obojętne co Mila zrobi. Gdy tylko ją ujrzałem poczułem się...inaczej...Polubiłem ją nawet bardzo.... Chciałbym aby została u nas jak najdłużej. Nagle podszedł do mnie Logan
- Co wy się tak drzecie ?!?! Próbowałeś ją zgwałcić czy co ??? - zażartował.
- Hahaha, bardzo śmieszne - powiedziałem sarkastycznie.
- To co wam poszło ? - zapytał 
- Kłóciła się ze mną, ponieważ już chciała wyjść. Normalnie biegać po prostu...odejść.... - naprostowałem temat.
- Zależy ci na niej - oznajmił mi mój przyjaciel.
- Co ?!?! Nie prawda - zaprzeczyłem wszystkiemu.
- I teraz wiem że ci się podoba - odpowiedział chytrze Logan.
- Uhhh... Nie znoszę cię... - powiedziałem tylko i powędrowałem do kuchni.
- Tak. Ty też jesteś moim najlepszym przyjacielem !!! - wykrzyknął. 
A ja tylko przewróciłem oczami.
W kuchni wypiłem szklanke chłodnej wody, usiadłem na krześle i zaczołem rozmyślać o Mili...Logan ma chyba racje ona mi się podoba.