poniedziałek, 7 grudnia 2015

Rozdział 17

<< Oczami Kendalla>>

Mila....wróciła do nas....wróciła bo kocha Jamesa, a on kocha ją i są razem.
To nie możliwe! To znowu się dzieje! 
Czemu ja jestem tak bardzo beznadziejny!? Co jest ze mną nie tak!?
Już raz przez to przechodziłem....już raz byłem zakochany w kocicy ale ona wolała innego.
James ma naprawdę szczęście, że to jego wybrała Mila oraz że są razem i szczęśliwi. 
Kotokształtni wybierają sobie partnera jednego na całe życie, a gdy jedno z nich umiera, drugie żyje w samotności w rzadkich przypadkach. Dużo częściej jest tak że ból po stracie jest tak duży że druga połowa nie ma siły żyć dalej i popełnia samobójstwo.
Widziałem to na własne oczy, mój brat dał się zabić myśliwym, kiedy jego ukochana zginęła zagryziona przez sforę wilków.
Muszę się pogodzić z tym że Mila jest z moim najlepszym przyjacielem i jakoś z tym żyć dalej.

<< Oczami Mili >>

Wstałam rano, wszyscy domownicy jeszcze spali. Zeszłam z fotela i zaczęłam się przeciągać z gracją typową dla kotów.
Poszłam do kuchni, chciała zrobić śniadanie dla siebie i chłopaków. Ale lodówka nadawała się do remontu, szafki też nie grzeszyły zawartością. Więc postanowiłam iść na małe zakupy, prowadziłam koczowniczy tryb życia ale rodzice zostawili dość sporo pieniędzy po sobie z reguły ich nie używałam ale tym razem zrobiłam wyjątek i poszłam na porządne zakupy spożywcze.
Na pierwszy ogień poleciałam do mięsnego po wędlinę i mięso na obiad. Potem kupiłam zapas chleba i bułki kajzerki, chleb zamrozimy i wyciągniemy kiedy będzie trzeba.
W warzywniaku kupiłam trochę warzyw i owoców. Wróciłam do domu rozpakowałam wszystko i wzięłam się robienie śniadania.
Zagotowałam mleko do płatków, a potem wzięłam się za smażenie naleśników.
Skończyłam i zrobiłam jeszcze syrop z malin, jeżyn i poziomek.
Do kuchni wszedł zwabiony zapachami James.
- Boże co tak pięknie pachnie ? - spytał obejmując mnie w pasie.
- A śniadanie zrobiłam i porządne zakupy dla nas - powiedziałam, obejmując jego szyje.
- A skąd miałaś pieniądze na to ? 
- Po śmierci rodziców dostałam spory spadek, ale używam ich tylko w kryzysowych wypadkach - wyjaśniłam. Po krótkiej chwili zjawili się wygłodniali chłopacy.
- A co wy się tak obściskujecie ? - zapytał żartem Logan.
- A co nie można już pocałował swojej dziewczyny ? - odpowiedział pytaniem na pytanie James.
- Chodźcie pewnie jesteście głodni - powiedziałam odsuwając się od Jamesa.
Cała czwórka rzuciła się na jedzenie, tak jak przypuszczałam po 15 minutach stół był pusty a każdy z nas miał pełen żołądek.






piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 16

Wiedziałam że to sprawka Jamesa, że to on przeniósł mnie śpiącą do pokoju. Nie protestowałam, zwyczajnie nie miałam na to siły.
Obudziłam się w środku nocy, przeciągnęłam się leniwie ziewając.
Wstałam i zeszłam na dół, nie potrzebowałam palić światła ponieważ tak jak koty widziałam w ciemności. Co więcej nasze oczy mają w sobie fluorescencyjny barwnik który świeci w ciemności, nawet jeśli jesteśmy ludźmi.
Weszłam do kuchni napiłam się zimnej wody, po czym skierowałam się do salonu, gdzie spał mój chłopak.
James jak większość kocurów spał rozłożony jak długi na kanapie. 
A koc którym prawdopodobnie był okryty. Podniosłam go i narzuciłam na chłopaka. Poruszył się niespokojnie, tak jakby jego umysłem targał jakiś straszny koszmar. 
Ukucnęłam przy oparciu kanapy i delikatnie zaczęłam gładzić zmierzwione snem włosy, zupełnie jak małemu dziecku. 
James przez chwilę kręcił się nie spokojnie po swoim łóżku, jakby walcząc z czymś.
- Spokojnie, to tylko sen...nie ma się czego bać - szepnęłam mu spokojnie do ucha. W głębi duszy wiedziałam co czuł mój ukochany, jak to jest walczyć z demonami które nawiedzają cię we śnie. A po tym jak na moich oczach zginęli moi rodzice naprawdę długo walczyłam z nimi i czasem nadal mnie nawiedzają.
Przestał się miotać i wreszcie spał spokojnie i ja mogłam odetchnąć nie martwiąc się że coś mu jest. 
Usiadłam na fotelu, podciągnęłam kolana pod brodę i patrzyłam na James'a jak śpi. Na jego twarzy nie malował się nawet jeden grymas strachu czy bólu. 
Zaczęłam się zastanawiać czy to co się stało nie jest pięknym snem, przecież James był kompletnym przeciwieństwem Christophera.
Mój ukochany jest dobry, pomocny, łagodny, oddał by swoje życie za innych...A Christopher ? brał co chciał za pomocą przemocy, nikomu nie pomagał a gdy zrobiło się gorąco pierwszy wziął nogi za pas. Może i miał piękne opakowanie ale w środku był przegniły aż do szpiku kości. James urzekł mnie już podczas naszego pierwszego spotkania, kiedy opatrywał nogę nieznajomej kotce i opowiadał o swojej przeszłości. Gdyby mógł zasłonił by nas wszystkich swoją własną piersią przed strzałami nie przyjaciół. 
To było w nim piękne....ta dobroć....ta chęć ratowania wszystkich swoich bliskich.
 Uśmiechnęłam się sama do siebie a po chwili znowu przeniosłam się krainy Morfeusza....



niedziela, 19 kwietnia 2015

Rozdział 15

Nie trudno było myśliwych mi zgubić ... SĄ powolni. W końcu ludzie poruszają Się tylko na dwóch nogach Nie do współpracy mojego kotozmienni.
Wskoczyłam szybko na dąb, Który Musiał Mieć kilka Wieków ponieważ JEGO konar był gruby.
Ukryłam Się w koronach Drzewa, lu pobiegli Dalej.
~ Jacy oni są przewidywalni - pomyślałam, siedziałam na drzewie Jeszcze chwile po, ja wracałam Czym zeskoczyłam Do domu chłopaków, gdy nagle Jakaś cieniutka linka zacisnęła Się na Mojej szyi. Na końcu linki był dzwoneczek. Szarpałam za linkę ale nic z Tego, Nie mogłam jej zerwać. 
Ostatni raz taka pułapkę widziałam w Rosji jej Autorem był morderca moich rodziców. 
W Tej chwili z zarośli wyszedł wyżej wymieniony.
- Lermentov - Warknęłam po kociemu, położyłam po sobie uszy i ryknęłam prezentując pakiet zębów zdolnych zabić byka.
- No i wreszcie mam moja biała CIĘ .... długo km tygrysko ja Teraz wiem uciekałaś Gdzie Się ukryłaś.
Ryknęłam głośno i groźnie. Nagle nie daleko nas usłyszeliśmy ryk Pantery, po chwili wyskoczył Carlos i popchnął Lermentova na drzewo, dziesięć upadł i stracił Świadomość. 
- Pomóż mi Carlos - poprosiłam, Razem z Carlos'em Udało nam się przeciąć żyłkę z dzwoneczkiem i wróciliśmy Do domu.
Przed domem stanęłam Twarzą Twarz z James'em.
- Aby ja był zostawię - Carlos wszedł i Do domu.
Spojrzałam na James'a i zmieniłam się wag człowieka, po chwili i ja miałam przed sobą jego ludzkie oblicze.
- Czemu wróciłaś? - Zapytał Nagle, Ja nie wiedziałam co mu powiedzieć.
- Uświadomiłam sobie Coś bardzo ważnego
- Co Takiego?
- Zalezy .... Mi Na Tobie i do bardzo
- Och ... Mila ...
Przez chwile milczał, ta chwila była wiecznością dla Mnie i moich uczuć.
Nagle James przyciągnął Mnie zrobić Siebie i pocałował namiętnie.
Odwzajemniłam słodki pocałunek Równie słodkim i namiętnym pocałunkiem.
- Kocham Cie - szepnął odrywając Się Ode mnie. Czułam Jak łzy zbierają mi sie po powiekami .... Łzy szczęścia.
- Ja Ciebie Też kocham - powiedziałam walcząc ze łzami przytuliłam Się zrobić niego Mocno.
Czułam Się tak Bezpiecznie w jego objęciach, wgl inaczej KIEDY byłam z tamtym kocurem, Który uciekł i zostawił mnie na pastwę losu.
Byłam w nim zakochana, zakochana Jeszcze Nigdy wcześniej Jak.
- Chodźmy Do domu - mi szepnął zrobić Ucha. 
- Dobrze - odpowiedziałam. Weszliśmy Do domu Trzymając się za ręce. 
Bardzo entuzjastycznie przyjęli Chłopaki że jesteśmy razem celu.
- Żartem Jeden problemem - zaśmiał Się Logan.
- Jaki? - Zapytał James.
- Mamy tylko Cztery pokoje w Tym domu ...- zauważył, ja momentalnie pokryłam Się czerwienią. James objął Mnie ramieniem.
- Coś wymyślimy, a na razie możemy spać na jednym łóżku, żaden problem...chyba że na jakiś czas oddam swój pokój Mili a sam będę spał tu w salonie.
- Daj spokój, to wasz dom, ja będę spać w salonie - odezwałam się
Nasza dyskusja trwała jeszcze jakiś, ostatecznie postawiłam na swoim. 
Siedziałam na kanapie tuląc się do James'a.
- Na pewno chcesz spać tutaj ? - zapytał po raz setny.
- Tak James chcę tu spać, nie martw się i idź już na górę się wyspać, za nami ciężki dzień - powiedziałam przewracając oczami.
- No dobrze, słodkich snów - pocałował mnie w policzek i poszedł na górę, ja wygodnie umościłam się na kanapie pod kołdrą i zasnęłam.
Przez sen czułam jak ktoś podnosi mnie z kanapy i zanosi piętro, po chwili czułam jak kładzie mnie do łóżka....Dobrze wiedziałam czyja to sprawka...




Dziękujemy z całego serca

Dziękuje za nominacje do Liebster Award
W imieniu swoim i Elwiry mojej przyjaciółki dziękuje za ten zaszczyt, jest to nasza pierwsza nominacja na tym blogu :D 

Ten zaszczyt zawdzięczam autorce bloga: http://you-smile-i-smile-baby.blogspot.com/

Oto zasady:
Nominacja do Libster Award jest otrzymywana od innego autora bloga w podzięce za "dobrze wykonaną robotę" na blogu.
Nagrodę otrzymują blogi które mają mniejszą liczbę obserwujących, co pomaga je rozpowszechnić.
Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań, od bloga który cię nominował. Następnie ty nominujesz 11 osób i informujesz ich o tym.
Zadajesz 11 pytań 
Nie wolno niminować bloga który cię nominował!

Okej koniec formalności ;)
Czas na pytania :P


1 W jakim kraju/mieście chciałabyś mieszkać?
1 Chciałabym zamieszkać w Los Angeles

2 Co lubisz robić w wolnym czasie? 
2 Czytać książki, słuchać muzyki, siedzieć na necie i pisać z przyjaciółmi oraz pisać różne FF

3 Dlaczego zaczęłaś pisać FanFaction ?
 3 Będę brutalnie szczera: Z powodu nudów xD
 4 Masz jakieś zwierze ? Jeśli tak to jak się nazywa ?
4 Pies - Bobik
Pies - Kacper
Kot - Mruczek
Kotka - Psota
Kotka - Kropka
Królica - Siwka + 6 maleńkich króliczków

5 Najśmieszniejsza rzecz w twoim życiu

5 Tata kupił mi świnkę morską Rozetke i pomyliłam jej tył z głową XD 

6 Masz rodzeństwo ?
6 Tak mam starszą 3 lata siostrę 

7 Jaka była najodważniejsza rzecz w twoim życiu ?
7 Nie mam pojęcia nie pamiętam 

8 Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
8 Chciałabym zostać piosenkarką, pare osób mi powiedziało że umiem śpiewać ale nie wiem czy im wierzyć. Albo chciałąbym być także aktorką lubię takie klimaty.

9 Co jest dla ciebie najważniejsze w życiu ?
9 Szczerość
Miłość
Zaufanie
Przyjaźń


10 Lubisz czytać ?
10 Kocham czytać, szczególnie książki fantasy albo coś w klimacie 50 Twarzy Greya

11 Jaki jest twój ulubiony film ?

11 Kruk 
50 twarzy Greya



Blogi które otrzymały moją nominacje:

1  http://monikamatysiak.blogspot.com/2015/04/sa-straty.html?showComment=1429118688169#c8189195002530767065

http://x-time-rush.blogspot.com/

http://james-and-vanessa-big-love.blogspot.com/

http://big-time-rush-world.blogspot.com/

http://dirtyimagines.blogspot.com/


Niestety mogę dać tylko tyle blogów :(


Pytania ode mnie dla was :* 
1 Dlaczego piszesz swojego bloga?
2 Masz rodzeństwo?
3 Ulubione zwierze 
4 Miałaś jakiś sen z kimś z BTR?
5 Ulubiona książka
6 Kim chcesz zostać w przyszłości ?
7 Gdzie chciałabyś zamieszkać?
8 Ulubiona piosenka
9 Oglądałaś jakiś film w którym wystąpili ktoś z BTR?
10 Masz w domu płyte ze swoją ulubionym wykonawcą?
11 Czy chciałabyś mieszkać i żyć w otoczeniu swojego idola?





wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 14

<< Oczami Mili >>
Byłam już blisko domu chłopaków, gdy nagle usłyszałam ujadanie psów i krzyki myśliwych. 
- O nie - mruknęłam do siebie i zakradłam się jak najbliżej i to co zobaczyłam przeraziło mnie. To był James, wisiał za łapę do góry nogami i walczył. Musiałam szybko interweniować.
- James! - krzyknęłam w kocim języku. Spojrzał w moim kierunku, wyglądał na przerażonego.
- Mila ! uciekaj stąd proszę !! - krzyknął. Nie mogłam pozwolić mu zginąć. 
Podbiegłam do myśliwych i zaatakowałam ich, po czym zaczęłam uciekać, przed nimi i przed psami. 
Biegłam przed siebie ile tylko sił miałam w łapach. Wpadłam w jeżyny...zatrzymałam się i rzuciłam się na psy.
Zabiłam ostatniego psa i szybko zatoczyłam koło i wróciłam do James'a.
Wspięłam się na drzewo i odcięłam linkę która więziła James'a nad ziemią.
- Uciekaj do domu, ja ich odciągnę - powiedziałam szybko
- Nie zostawię cie na pastwę ich 
- James!...zaufaj mi proszę i uciekaj już nie raz wyprowadzałam myśliwych w pole....a teraz uciekaj póki możesz 
- Nie jestem tchórzem żeby uciekać i w dodatku wystawiać ciebie na niebezpieczeństwo
Usłyszeliśmy zbliżające się kroki.
- Błagam cię uciekaj, przysięgam że nic mi nie będzie, albo chociaż sprowadź chłopaków, nie dadzą rady naszej piątce 
Zapadła między nami cisza, ale po chwili James odwinął się i wskoczył w krzaki. Odetchnęłam na krótką chwile, ryknęłam na cały głos dając myśliwym znać gdzie jestem i pobiegłam dokładnie w odwrotnym kierunku w którym pobiegł James.



środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział 13

<< Oczami James'a >>
Mijały kolejne dni odkąd odeszła Mila, a ja czułem się rozdarty.
Siedziałem w kuchni i rozmyślałem, kiedy wszedł Carlos.
- Tęsknisz za nią ? - zapytał, a ja nadal milczałem, tylko spojrzałem na niego.
- Zakochałem się w niej...- powiedziałem siląc się na ledwie słyszalny ton głosu.
- To widać, nie jesteś sobą odkąd odeszła, ale jak to mówią, jeśli kogoś kochasz daj mu odejść a jeśli cię kocha to wróci - powiedział łagodnie, ja tylko przytaknąłem mu. Wiedziałem że Mila już nie wróci, już raz się zawiodła się swoich pobratymcach.
Jakby tego było mało po lesie zaczęli kręcić się myśliwi. Robiło się groźnie, pocieszała mnie jedynie myśl że Mila jest już daleko stąd bezpieczna.
Carlos pozwolił mi na chwile zapomnieć o przytłaczającej tęsknocie za ukochaną.
Noce spędzałem w grocie, na skalnej półce.
Obudziłem się równo z pierwszymi promieniami słońca, które niewinnie zajrzał na groty.
- Kolejny dzień....Kolejny dzień bez niej....Kolejny dzień pełen bólu - powiedziałem sam do siebie w kocim języku.
Spojrzałem pod skalną półkę No cóż ostatnio noce były bardzo zimne, nic więc dziwnego że stworzenia szukają ciepłego schronienia. Źródło termalne biło nie przerwanie, z tego co zauważyłem ukrywają się tu stare schorowane zwierzęta oraz matki z młodymi. 
Zapewne dlatego że woda ma bardzo silne właściwości lecznicze, przekonałem się o tym pierwszy raz gdy zaczołgałem się tu szukając ratunku przed siarczystym mrozem, myślałem że już umrę, ale gdy obudziłem się następnego dnia, byłem pełen sił i zdrowy.
Wyciągnąłem się na swoim "łóżku" i ziewnąłem reprezentując pakiet zębów które są stworzone do rozrywania mięsa i gruchotania kości zwierząt wielkości człowieka.
Nie spieszyło mi się do domu, wiedziałem że chłopaki sobie poradzą. Odpoczywałem tak cały dzień co jakiś czas ucinając sobie drzemkę. Wieczorem wyszedłem coś zjeść.
Szybko i sprawnie złapałem zająca, szedłem z nim do groty, gdy nagle moja tylna łapa dostała się w sidła i po chwili wisiałem łbem w dół jakieś 2 metry nad głową, przy sidłach był dzwoneczek więc zaraz zbiegły się psy myśliwskie a potem myśliwi. 
Próbowałem się bronić, nie dawałem im do siebie podejść.
Nagle jeden z psów skoczył na mnie, złapałem go z całej siły zębami za gardło i rozerwałem, było słychać tylko skomlenie, wszędzie tryskała krew.
W pewnej chwili....nie wiem może miałem zwidy, ale dałbym się oskalpować że widziałem sylwetkę białej tygrysicy....

niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 12 cz 2

<< Oczami Mili >>
Dihren towarzyszył mi kilka dni w podróży, znalazłam z nim wspólny język.
- Opowiesz mi o kocurze, który zawrócił ci w głowie ? - zapytał, gdy szliśmy skrajem lasu.
- Nazywa się James i razem z przyjacielem uratowali życie, chociaż wgl mnie nie znali, zaopiekowali się mną 
- Dobrze zrobili, wszystkie kotokształtne powinny trzymać się razem 
- pfff...nie zawsze tak jest. Kiedyś o mało nie zginęłam, ponieważ wszystkie kotołaki mnie wystawiły 
- przykro mi z tego powodu
- Jakoś mi się udało przeżyć, ale tym razem gdyby nie James i Kendall skończyłabym jako dywanik w chacie jakiegoś myśliwego
- Widzę że gdy mówisz o tym James'ie to świecą ci się oczy, jest w nich iskierka uczucia...nie rozumiem dlaczego odeszłaś od niego, moglibyście być szczęśliwi razem
- Nie mogłam zostać, ponieważ ja...już nie potrafię mieszkać na stałe w jednym miejscu, odkąd skończyłam 11 lat, nie zostaje nigdzie na dłużej niż tydzień
- Człowiek uczy się całe życie, może czas abyś i ty nauczyła się nowych rzeczy, jeśli dzięki temu będziesz szczęśliwa
- Ale ja... - nie dał mi dokończyć.
- Żadnego " Ale ja" widzę że bardzo tęsknisz za tym kotołakiem, jestem pewien że on także bardzo cierpi z powodu twojego odejścia.
Milczałam w moim gardle powstał węzeł który zaciskał się z całej siły w mojej tchawicy, a w oczach wezbrały łzy.
- Ja go kocham....- powiedziałam łamiącym się głosem. Wreszcie przyznałam to przed Dihrenem oraz przed samą sobą, byłam zakochana w tej jedynej panterze mglistej, która uratowała mi życie. - Widzę że go kochasz więc, wracaj do niego i mu powiedz
- Tak bardzo ci dziękuje - powiedziałam, a łzy same spływały mi po pysku.
- Nie dziękuje tylko wracaj do niego - uściskałam go jeszcze i pobiegłam w drogę powrotną....


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuje to było na tyle :) proszę komentujcie 
Polecam też wejść na bloga mojej kumpeli :D
http://unkownisland.blogspot.com/2015/03/rozdzia-6.html

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 12 cz 1

<< Oczami James'a >>
Mila odeszła...byłem bliski obłędu. Nie mogłem sobie znaleźć miejsca, za to Kendall się ogarnął i wreszcie wrócił nasz stary przyjaciel.
Cały dzień siedziałem w swoim pokoju, przed zmrokiem, nie mówiąc nic kumplom wyszedłem z domu i pobiegłem w głąb lasu, który pokrywał się już osłoną mroku. 
Kończyła się już ciepła jesień więc noce już były chłodne, a moja kocia połowa nie znosiła zimna.
Poszedłem do groty, która przed laty ocaliła mi życie. Pod postacią kota przecisnąłem się przez wejście, chociaż ledwo co...ostatni raz tu byłem 4 lata temu gdy zjawiłem się w tych stronach i zostałem tu na zawsze.
Gorące źródło które było ukryte w grocie nadal mocno biło i ogrzewało wnętrze jaskini, to było moje miejsce, aby pobyć sam na sam ze swoimi myślami.
Byłem zakochany w tej rosyjskiej kotce na zabój. Leżałem na skalnej półce w towarzystwie gryzoni i ciemności. Mogłem mieć tylko gorącą nadzieje że nic jej nie jest oraz że żyje...
W końcu zasnąłem w samotności.

<< Oczami Kendall'a >>
Po powrocie do domu chłopaki mi powiedzieli że Mila opuściła nas, żałowałem że nie miałem okazji się pożegnać...ale może to dla mnie lepiej, wreszcie mogłem być sobą, nie musiałem ukrywać przed najlepszym przyjacielem że podoba mi się kocica w której i on się zakochał...ze wzajemnością. Mogłem odetchnąć.
Siedziałem w kuchni ze szklanką wody, po chwili wszedł Logan.
- Słuchaj stary, przepraszam cię za ten brak hamulców...naprawdę żałuje - powiedziałem na wejściu, naprawdę żałowałem tego co zrobiłem swojemu przyjacielowi.
- Nie masz za co przepraszać, nie gniewam się - zapewnił mnie i usiadł obok mnie przy stole. 
- Powiesz mi o co chodziło ? 
- Miałem po prostu cięższe chwile to wszystko...i już się skończyło 
- No dobrze...mam nadzieje że masz racje 
Siedzieliśmy w kuchni i rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Potem poszliśmy spać, nie byłem pewien ale chyba James'a nie było w domu.


poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 11

Biegłam ile w łapach Sił, Nie chciałam spoglądać w Tyl, bolało Mnie serce ale nie nie zawróciłam.
Pobiegłam przez krzewy jeżyn i Dalej Przed Siebie, KIEDY wreszcie padłam ZE zmęczenia, wdrapałam Się na drzewo i zasnęłam.
Tej Nocy śniłam o James'ie. Rano wstałam Nie wyspana, zeskoczyłam Z Drzewa i poszłam zrobić pobliskiego Jeziora í napiłam SIE Wody.
Patrzyłam na Swoje odbicie w tafli Wodami, Nagle w lustrze Wody zobaczyłam innego kotołaka. Odwinęłam Się SZYBKO I po chwili pokłoniłam Się zmiennokształtnemu.
Przede mna Stal bowiem Jeden z dwoch władców naszego kociego klanu ... Książę Dihren byl Białym tygrysem tak Jak ja.
- Wasza wysokość - wymówiłam ledwo co ja padłam mu do stóp.
- Wstań PROSZĘ, wyglądasz na strapioną współpracy CIĘ ... nie nie Pokoi? - Zapytał wpatrujac się we mnie swoimi intensywnie zielonymi oczami, mogłam je porównać do wody nad lazurowym wybrzeżem.
- Nic Takiego ...
- Przecież widze, ma to związek z miłością 
- proszę nie chce o tym mówić - powiedziałam blagalnie, mówienie o tym sprawiało mi ból.
- No dobrze ale cokolwiek cię trapi, pamiętaj aby słuchać głosu serca 
- Będę pamiętać wasza wysokość - powiedzialam, oczami wyobraźni wrocilam do twarzy Jamesa, a moje serce zabiło szybciej.
- Czy mogę ci towarzyszyć w wędrówce? Przez jakiś czas ?
- Ależ oczywiście ze tak, będę zaszczycona 
Złapałam sobie Zająca a potem ruszylismy dalej w drogę.


środa, 4 marca 2015

Rozdział 10 cz2

- Moja matka zostawiła mnie w wysokiej trawie i walczyła z kłusownikami - powiedział James, było po nim widać że sposępniał. - Nie przeżyła zastrzelili ją, mój ojciec na szczęście znalazł mnie po zapachu i zabrał do domu - dodał po chwili a z jego oczu popłynęły łzy, otarłam się pyskiem o jego pysk.
- Tak mi przykro - powiedziałam, spojrzałam w jego oczy...oczy pełne smutku.
Westchnął ciężko - Skończyłem 16 lat i ruszyłem w drogę uczyłem się zielarstwa i pomagałem wszystkim kotołaką w potrzebie. 
- jestem pewna że są ci wdzięczni za pomoc....tak samo jak ja - powiedziałam szczerze, czułam się tak bezpiecznie w jego obecności.
Spojrzałam na pomarańczową poświatę która była nad drzewami i świadczyła o tym że słońce zachodzi.
- Jak tylko zapadnie zmrok, odejdę - powiedziałam nagle, wstałam i nie dałam dojść do słowa James'owi i pobiegłam w stronę chłopaków....bolało mnie serce kiedy myślałam że muszę odejść i zostawić James'a...
Ja...chyba go kocham...
NIE! Otrząśnij się kobieto ! Nie kochasz go !! Ani on nie kocha ciebie....Nikt cię nie kocha. Krzyczałam na siebie w myślach.
Wieczór minął zdecydowanie zbyt szybko, zgodnie z obietnicą po zachodzie słońca byłam gotowa do drogi.
- Trzymaj się mała - odezwał się Carlos, uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam. Spojrzałam na Logana który nadal był ranny.
- Wracaj szybko zdrowia - odezwałam się do niego.
- Będę nie martw się a ty uważaj na myśliwych - powiedział spokjnie i uściskał mnie mocno.
James podszedł do mnie, nic nie mówił z początku.
- Tutaj zawsze będzie twój dom, gdybyś tylko zechciała wrócić, drzwi tego domu stoją przed tobą otworem - powiedział, i wiedziałam że mówi to szczerze, oraz że to pożegnanie jest dla niego tak samo trudne jak i dla mnie.
- Będę pamiętać, uważajcie na myśliwych... - James nie dał mi dokończyć zdania - To ty masz uważać na nich, my sobie damy radę we czterech.
Przytuliłam go i hamowałam mocno łzy. Odsunełam się od niego, zmieniłam się w białego tygrysa i pobiegłam w mrok lasu, teraz już nie hamowałam się zaczęłam płakać, ale nie zawróciłam biegłam przed siebie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To na tyle jeśli chodzi o ten rozdział :P miłej lektury 

Zapraszam równierz na bloga mojej koleżanki, wpadać czytać i komentować 

http://unkownisland.blogspot.com/2015/02/prolog.html

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 10 cz1

( Oczami Mili )
Logan szybko wrócił do formy, dziś i ja już mogłam wreszcie poszaleć po lesie z chłopakami, brakowało mi tego szalenie.
Polowaliśmy na drobne gryzonie takie jak zające i króliki, a Kendall....no właśnie Kendall. Wielokrotnie przepraszał Logana za ten brak hamulców...aczkolwiek nadal wszystkich unikał.
Nadal bolała mnie myśl że będę musiała odejść i zostawić James'a do którego czułam znacznie więcej niż wdzięczność za uratowanie życia.
Nasza rasa, była bardzo impulsywna i często ponoszą nas uczucia. Jednak zależy nam mimo wszystko na tym aby ludzie uznali nas za bajeczkę i dali nam żyć spokojnie.
Umiemy się posługiwać bronią oraz walczyć ale stronimy od przemocy, uciekamy się do niej w obronie własnej lub obronie bliskich.
Z reguły jesteśmy samotnikami i rzadko zbijamy się w większe grupy.
Widzimy w ciemności, a nasze oczy błyszczą w ciemności.
Nasze kości są giętkie więc łamanie ich jest trudne.
Wiadomo czuły słuch i węch, ostre jak brzytwa zęby i pazury.
Najlepiej się czujemy w swojej naturalnej postaci czyli kiedy jesteśmy w pełni kotami. Nasze futra nas chronią przed zimnem i nadmiernym ciepłem. Większość kotokształtnych nie przepada za wodą ja osobiście uwielbiam pływać.
Mężczyźni z naszego gatunku są znacznie więksi od kobiet. Po przemianie naszym jedynym ubraniem jest futro. Faceci są bardziej krzepcy i silniejsi, kobiety zaś szczupłe i bardziej wygimnastykowane. W brew pozorom po przemianie nie mamy swoich włosów z ludzkiej postaci. Szybko się przemieszczamy i wspinamy na drzewa.

Długie ogony sprawiają że jesteśmy zwrotni, pomocna umiejętność szczególnie gdy gonimy zająca albo wiewiórkę. Chodźmy na dwóch łapach, chociaż biegać jest na łatwiej na czterech.
Każdy kotokształtny rozumie dwa języki od urodzenia, ten którym posługuje w rozmowie z ludźmi i język naszego ludu. Koci język.
Każdy pomruk, każde miauknięcie czy też gest jest dla zrozumiały od dnia poczęcia w łonie matki.
Nie ma kotołaka, który nie wie że nim jest. Nasza kocia połowa w pewnym momencie domaga się wypuszczenia na zewnątrz, dzieje się w momencie gdy za długo pozostajemy ludźmi. 
Przejawia się to silnym bóle całego ciała. Jeśli zmieniamy się z własnej woli to przemiana przebiega szybko i bezboleśnie ale jeśli nie chcemy dać dojść do głosu i walczymy z tym....no cóż wtedy przemiana jest powolna, a ból towarzyszący temu porównywany jest do umierania.
To do naszych dzieci, czy też kociąt jak są nazywane wśród kotołaków cóż.....trochę ciężko mi to opisać.
Kocica na świat wydaje potomstwo samotnie, zdala od osobników które mogą zagrozić życiu dziecka i pozostaje z nim pewien czas w swojej kryjówce, gdyż kocię nie rodzi się pod postacią człowieka, dopiero po kilku dniach zmienia się w postać....nikt nie wie dlaczego tak się dzieje, w tym czasie matka także musi zostać kotem aby móc nakarmić swoje maleństwo. Kocica która dopiero co urodziła dziecka jest najbardziej niebezpiecznym stworzeniem na świecie, aby chronić swoje dziecko jest zdolna zabić rywala trzy razy większego od siebie. Rzadko się zdarza się kotołaczka ma więcej niż jednak kocię. 
- Nad czym tak dumasz ? - zapytał James podchodząc do mnie, ja leżałam na słońcu i się wygrzewałam, a pod łapami miałam resztki kruka którego złapałam.
- Wspominam opowieści rodziców - powiedziałam w kocim języku.
- Jakie ? opowiesz ? - zapytał James.
- Tata opowiadał że kiedy się urodziłam, groziło nam niebezpieczeństwo ze strony niedźwiedzia i mama zostawiła mnie samą w norze, której wejście zasypała śniegiem. Wyszła przed kryjówkę a niedźwiedź szedł prosto na nas, mama z nim walczyła i zabiła ale sama odniosła ciężkie rany, a do domu wróciła dopiero kiedy zmieniłam się w człowieka. Ledwo co przeżyła...ale udało się jej - powiedziałam 


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tego posta dodaje w imieniu Elwiry :) miłej lektury Patrycja

wtorek, 6 stycznia 2015

Wybaczcie nam z całego serca

Wybaczcie nam tak długą nieobecność :'( ale Rusher-Girl i ja straciłyśmy ze sobą kontakt na prawie rok czasu, martwiłam się o nią jak diabli.
Dopiero nie dawno się odezwała.....i wyjaśniła czemu się nie odzywała, takowych przyczyn nie wymienie bo są zbyt prywatne i bolesne, ale chciałabym wiedzieć że czytelnicy naszego bloga (jeśli jeszcze tacy tu są ) będą pomagać mi ją wspierać z całych.
Oczywiście postaram się powrócić na nowo do blogów i kontynuować pisane przez nas historie...
Jeszcze raz proszę o wybaczenie za opuszczenie bloga