<< Oczami Mili >>
Dihren towarzyszył mi kilka dni w podróży, znalazłam z nim wspólny język.
- Opowiesz mi o kocurze, który zawrócił ci w głowie ? - zapytał, gdy szliśmy skrajem lasu.
- Nazywa się James i razem z przyjacielem uratowali życie, chociaż wgl mnie nie znali, zaopiekowali się mną
- Dobrze zrobili, wszystkie kotokształtne powinny trzymać się razem
- pfff...nie zawsze tak jest. Kiedyś o mało nie zginęłam, ponieważ wszystkie kotołaki mnie wystawiły
- przykro mi z tego powodu
- Jakoś mi się udało przeżyć, ale tym razem gdyby nie James i Kendall skończyłabym jako dywanik w chacie jakiegoś myśliwego
- Widzę że gdy mówisz o tym James'ie to świecą ci się oczy, jest w nich iskierka uczucia...nie rozumiem dlaczego odeszłaś od niego, moglibyście być szczęśliwi razem
- Nie mogłam zostać, ponieważ ja...już nie potrafię mieszkać na stałe w jednym miejscu, odkąd skończyłam 11 lat, nie zostaje nigdzie na dłużej niż tydzień
- Człowiek uczy się całe życie, może czas abyś i ty nauczyła się nowych rzeczy, jeśli dzięki temu będziesz szczęśliwa
- Ale ja... - nie dał mi dokończyć.
- Żadnego " Ale ja" widzę że bardzo tęsknisz za tym kotołakiem, jestem pewien że on także bardzo cierpi z powodu twojego odejścia.
Milczałam w moim gardle powstał węzeł który zaciskał się z całej siły w mojej tchawicy, a w oczach wezbrały łzy.
- Ja go kocham....- powiedziałam łamiącym się głosem. Wreszcie przyznałam to przed Dihrenem oraz przed samą sobą, byłam zakochana w tej jedynej panterze mglistej, która uratowała mi życie. - Widzę że go kochasz więc, wracaj do niego i mu powiedz
- Tak bardzo ci dziękuje - powiedziałam, a łzy same spływały mi po pysku.
- Nie dziękuje tylko wracaj do niego - uściskałam go jeszcze i pobiegłam w drogę powrotną....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuje to było na tyle :) proszę komentujcie
Polecam też wejść na bloga mojej kumpeli :D
http://unkownisland.blogspot.com/2015/03/rozdzia-6.html