wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 8 cz. 1

James zdjął już opatrunek z mojej nogi, mogłam już chodzić i biegać, mogłam....odejść.
Nie wiem dlaczego ta myśl tak mnie przytłaczała, przecież chciałam tego...prawda ?
Przecież ja już nie potrafię zostać gdzieś na stałe, ponieważ czuje się jak zamknięta w klatce. Przywykłam do życia na otwartym terenie.
Jutro z samego rana postanowiłam ruszyć dalej w drogę.
Siedziałam w pokoju, na parapecie i nadal patrzyłam się na las, który rozciągał się za oknem aż po linie horyzontu.
Tam jest moje miejsce....przecież ja....już nie mam domu, ani rodziny...nie mam nikogo.
Nagle do pokoju wszedł Kendall.
- Jutro wyruszasz w dalszą drogę ? - zapytał
- Tak z samego rana 
- Wiesz...Pamiętaj że w każdej chwili możesz tu wrócić, z chęcią cię przyjmiemy.
Uśmiechnełam się do niego.
- Dziękuje za miłe słowa, ale nie próbuj mnie zatrzymać - powiedziałam
- Rozumiem że pragniesz wolności...Chciałem tylko żebyś wiedziała, że możesz do nas wrócić - powiedział
- Dziękuje - powiedziałam
Ohh gdybyś wiedział czego pragnę jeszcze po za wolnością - pomyślałam  
Nagle zapadła cisza. Czułam na sobie wzrok Kendall'a przez co odczuwałam drobny dyskomfort.
- Kendall... - zaczełam, ale on zbliżył się do mnie, a ja zaniemówiłam.
Teraz zauważyłam jak bardzo jest przystojny...Ma cudowne zielone oczy ...
Nagle przytulił mnie, co nie ukrywam trochę mnie zdziwiło.
- Mila... muszę ci to powiedzieć... - zaczął, a w mojej głowie zaczeły się roić miłosne myśli.


<< Oczami Kendall'a >>
Zaraz ! Co ja robię !?! Nie mogę jej powiedzieć, co czuje, to wszystko popsuje ! - pomyślałem
- Będę za tobą tęsknić...bardzo tęsknić - wybrnąłem z tego.
 Mila wyglądała na lekko zdziwioną, ale nie dała tego po sobie poznać
- Ja też będę za tobą tęsknić - odpowiedziała z bladym uśmiechem.
- Pójdziesz z nami na polowanie ? - zapytałem
- Nie, nie jestem głodna, nie dawno zjadłam to co przyniósł mi James
- No dobrze, to ja już pójdę...Miło było cię poznać - wyszedłem z pokoju, czułem jak serce ściska mi żal i smutek.
Ahh...jutro Mila odejdzie, a ja otrząsnę się ze wszystkich uczuć co do niej - pomyślałem oschle.
Wyszliśmy z chłopakami na polowanie, ja oczywiście trzymałem się z dala od chłopaków.
- Schmidt słuchaj, widzimy że coś się dzieje, a ty nic nam nie mówisz, jesteśmy przyjaciółmi. Nie myśl że przemilczysz sprawę, szczerze myślałem że mam do czynienia z dorosłym człowiekiem, a nie z dzieckiem, które nie wie co robić - powiedział w kocim języku.
Nagle coś we mnie pękło....