poniedziałek, 7 grudnia 2015

Rozdział 17

<< Oczami Kendalla>>

Mila....wróciła do nas....wróciła bo kocha Jamesa, a on kocha ją i są razem.
To nie możliwe! To znowu się dzieje! 
Czemu ja jestem tak bardzo beznadziejny!? Co jest ze mną nie tak!?
Już raz przez to przechodziłem....już raz byłem zakochany w kocicy ale ona wolała innego.
James ma naprawdę szczęście, że to jego wybrała Mila oraz że są razem i szczęśliwi. 
Kotokształtni wybierają sobie partnera jednego na całe życie, a gdy jedno z nich umiera, drugie żyje w samotności w rzadkich przypadkach. Dużo częściej jest tak że ból po stracie jest tak duży że druga połowa nie ma siły żyć dalej i popełnia samobójstwo.
Widziałem to na własne oczy, mój brat dał się zabić myśliwym, kiedy jego ukochana zginęła zagryziona przez sforę wilków.
Muszę się pogodzić z tym że Mila jest z moim najlepszym przyjacielem i jakoś z tym żyć dalej.

<< Oczami Mili >>

Wstałam rano, wszyscy domownicy jeszcze spali. Zeszłam z fotela i zaczęłam się przeciągać z gracją typową dla kotów.
Poszłam do kuchni, chciała zrobić śniadanie dla siebie i chłopaków. Ale lodówka nadawała się do remontu, szafki też nie grzeszyły zawartością. Więc postanowiłam iść na małe zakupy, prowadziłam koczowniczy tryb życia ale rodzice zostawili dość sporo pieniędzy po sobie z reguły ich nie używałam ale tym razem zrobiłam wyjątek i poszłam na porządne zakupy spożywcze.
Na pierwszy ogień poleciałam do mięsnego po wędlinę i mięso na obiad. Potem kupiłam zapas chleba i bułki kajzerki, chleb zamrozimy i wyciągniemy kiedy będzie trzeba.
W warzywniaku kupiłam trochę warzyw i owoców. Wróciłam do domu rozpakowałam wszystko i wzięłam się robienie śniadania.
Zagotowałam mleko do płatków, a potem wzięłam się za smażenie naleśników.
Skończyłam i zrobiłam jeszcze syrop z malin, jeżyn i poziomek.
Do kuchni wszedł zwabiony zapachami James.
- Boże co tak pięknie pachnie ? - spytał obejmując mnie w pasie.
- A śniadanie zrobiłam i porządne zakupy dla nas - powiedziałam, obejmując jego szyje.
- A skąd miałaś pieniądze na to ? 
- Po śmierci rodziców dostałam spory spadek, ale używam ich tylko w kryzysowych wypadkach - wyjaśniłam. Po krótkiej chwili zjawili się wygłodniali chłopacy.
- A co wy się tak obściskujecie ? - zapytał żartem Logan.
- A co nie można już pocałował swojej dziewczyny ? - odpowiedział pytaniem na pytanie James.
- Chodźcie pewnie jesteście głodni - powiedziałam odsuwając się od Jamesa.
Cała czwórka rzuciła się na jedzenie, tak jak przypuszczałam po 15 minutach stół był pusty a każdy z nas miał pełen żołądek.