Nie trudno było myśliwych mi zgubić ... SĄ powolni. W końcu ludzie poruszają Się tylko na dwóch nogach Nie do współpracy mojego kotozmienni.
Wskoczyłam szybko na dąb, Który Musiał Mieć kilka Wieków ponieważ JEGO konar był gruby.
Ukryłam Się w koronach Drzewa, lu pobiegli Dalej.
~ Jacy oni są przewidywalni - pomyślałam, siedziałam na drzewie Jeszcze chwile po, ja wracałam Czym zeskoczyłam Do domu chłopaków, gdy nagle Jakaś cieniutka linka zacisnęła Się na Mojej szyi. Na końcu linki był dzwoneczek. Szarpałam za linkę ale nic z Tego, Nie mogłam jej zerwać.
Ostatni raz taka pułapkę widziałam w Rosji jej Autorem był morderca moich rodziców.
W Tej chwili z zarośli wyszedł wyżej wymieniony.
- Lermentov - Warknęłam po kociemu, położyłam po sobie uszy i ryknęłam prezentując pakiet zębów zdolnych zabić byka.
- No i wreszcie mam moja biała CIĘ .... długo km tygrysko ja Teraz wiem uciekałaś Gdzie Się ukryłaś.
Ryknęłam głośno i groźnie. Nagle nie daleko nas usłyszeliśmy ryk Pantery, po chwili wyskoczył Carlos i popchnął Lermentova na drzewo, dziesięć upadł i stracił Świadomość.
- Pomóż mi Carlos - poprosiłam, Razem z Carlos'em Udało nam się przeciąć żyłkę z dzwoneczkiem i wróciliśmy Do domu.
Przed domem stanęłam Twarzą Twarz z James'em.
- Aby ja był zostawię - Carlos wszedł i Do domu.
Spojrzałam na James'a i zmieniłam się wag człowieka, po chwili i ja miałam przed sobą jego ludzkie oblicze.
- Czemu wróciłaś? - Zapytał Nagle, Ja nie wiedziałam co mu powiedzieć.
- Uświadomiłam sobie Coś bardzo ważnego
- Co Takiego?
- Zalezy .... Mi Na Tobie i do bardzo
- Och ... Mila ...
Przez chwile milczał, ta chwila była wiecznością dla Mnie i moich uczuć.
Nagle James przyciągnął Mnie zrobić Siebie i pocałował namiętnie.
Odwzajemniłam słodki pocałunek Równie słodkim i namiętnym pocałunkiem.
- Kocham Cie - szepnął odrywając Się Ode mnie. Czułam Jak łzy zbierają mi sie po powiekami .... Łzy szczęścia.
- Ja Ciebie Też kocham - powiedziałam walcząc ze łzami przytuliłam Się zrobić niego Mocno.
Czułam Się tak Bezpiecznie w jego objęciach, wgl inaczej KIEDY byłam z tamtym kocurem, Który uciekł i zostawił mnie na pastwę losu.
Byłam w nim zakochana, zakochana Jeszcze Nigdy wcześniej Jak.
- Chodźmy Do domu - mi szepnął zrobić Ucha.
- Dobrze - odpowiedziałam. Weszliśmy Do domu Trzymając się za ręce.
Bardzo entuzjastycznie przyjęli Chłopaki że jesteśmy razem celu.
- Żartem Jeden problemem - zaśmiał Się Logan.
- Jaki? - Zapytał James.
- Mamy tylko Cztery pokoje w Tym domu ...- zauważył, ja momentalnie pokryłam Się czerwienią. James objął Mnie ramieniem.
- Coś wymyślimy, a na razie możemy spać na jednym łóżku, żaden problem...chyba że na jakiś czas oddam swój pokój Mili a sam będę spał tu w salonie.
- Daj spokój, to wasz dom, ja będę spać w salonie - odezwałam się
Nasza dyskusja trwała jeszcze jakiś, ostatecznie postawiłam na swoim.
Siedziałam na kanapie tuląc się do James'a.
- Na pewno chcesz spać tutaj ? - zapytał po raz setny.
- Tak James chcę tu spać, nie martw się i idź już na górę się wyspać, za nami ciężki dzień - powiedziałam przewracając oczami.
- No dobrze, słodkich snów - pocałował mnie w policzek i poszedł na górę, ja wygodnie umościłam się na kanapie pod kołdrą i zasnęłam.
Przez sen czułam jak ktoś podnosi mnie z kanapy i zanosi piętro, po chwili czułam jak kładzie mnie do łóżka....Dobrze wiedziałam czyja to sprawka...
Awwww jak słodko na końcu ^^ boszz czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńKurczę jaki fajny rozdział więcej takich prosimy :)
OdpowiedzUsuń